Życie w nieświadomości 

Przez wiele lat żyłam w nieświadomości. Nie podejrzewałam się o introwertyzm, a o nieśmiałość. Należałam do kręgu spokojnych i cichych. Skrycie podziwiałam przebojowe osoby, których ekstrawertyczna osobowość wypełniała całe pomieszczenie, w którym się znalazły. Chciałam być tak otwarta, jak one i posiadać łatwość prowadzenia rozmowy z każdą poznaną osobą. 

Chęć zmiany powodowała, że powoli przekraczałam własne granice, ignorując reakcje organizmu. Odwiedzałam głośne, zatłoczone miejsca, chodziłam na branżowe wydarzenia, na których nikogo nie znałam, zmuszałam się do dużej liczby społecznych interakcji. Pracowałam w biurze wypełnionym gwarem rozmów i telefonów, zapominając jak brzmi cisza. 

Nauka słuchania swoich potrzeb

Trochę minęło nim moje ciało dosadnie powiedziało “dość”. Rozładowałam społeczne baterie. Zaobserwowałam, że regeneruję się w zupełnie innym środowisku niż to, do którego na siłę się pchałam. 

Mój umysł wypoczywał, gdy spędzałam czas sama ze sobą, otoczona ciszą. Pokochałam samotne spacery po parku i weekendowe wycieczki za miasto. To tam przebodźcowane zmysły odpoczywały. Spotkania z ludźmi wyczerpywały moją energię, za to natura działała jak power bank. Wystarczyła godzina, abym odżyła. Podobne rezultaty osiągałam, spędzając spokojny wieczór bądź poranek w domu. Pisałam dziennik. Czytałam. Celebrowalam posiłki bez rozpraszaczy. Po prostu byłam sama ze sobą. Tylko cisza i ja. To wystarczyło do pełnej regeneracji. 

Dzięki uważnej obserwacji swoich zachowań i odczuć, odkryłam, że w moim postępowaniu widać introwertyzm. Czerpałam energię z wewnątrz, a traciłam ją po intensywnych interakcjach ze światem zewnętrznym. 

Jak zmieniło mnie odkrycie w sobie introwertyzmu 

Sama świadomość tego, że jestem introwertykiem była przełomowym momentem. Wiedziałam, które zachowania są dla mnie korzystne, regenerujące, a po których wrócę zmęczona i rozładowana.

Zamieniłam tłoczne domówki z przypadkowymi osobami, z którymi nie miałam bliskiej relacji na kameralne spotkania z osobami, które akceptowały moją spokojną osobowość. Wiedziałam już, że najlepiej czuję się w grupie do 6 osób. Kameralny charakter spotkań eliminował przekrzykiwanie się i płytkie rozmowy o niczym, które mnie przytłaczały. 

W biurze zakładałam wyciszające słuchawki, aby ograniczyć bodźce i rozpraszacze, a także pracować wydajniej. Biurowy harmider nie pozwalał mi się skupić. 

W plan tygodnia wplotłam częsty kontakt z naturą i czas tylko dla siebie. Nie chciałam już spędzać każdego wieczoru na mieście. 

Dzięki wprowadzonym zmianom introwertyzm stał się integralną częścią mojego życia. 

Jak Ty możesz odkryć czy jesteś introwertykiem? 

Zostań uważnym obserwatorem. Śledź reakcje organizmu na różne wydarzenia w ciągu dnia. Zwróć szczególną uwagę na to, jak czujesz się po spotkaniach w większym gronie. Jesteś naładowany rozmowami czy przebodźcowany? Jak reagujesz na spędzanie czasu sam ze sobą? Frustruje Cię, powodując, że odliczasz minuty do kolejnego wyjścia? Czy czas sam na sam daje Ci wytchnienie? Zastanów się w jaki sposób odpoczywasz. Odpowiedz sobie szczerze. Dzięki temu odkryjesz czy czerpiesz energię z otoczenia jak ekstrawertyk, czy zyskujesz ją z wnętrza. 

Świadomość bycia introwertykiem ułatwia zadbanie o własne potrzeby, odpowiednią regenerację oraz postawienie się, gdy inni na siłę próbują zmienić Cię w przebojową osobę. Nauczysz się czerpać z tego korzyści, a bycie częścią społeczności Introwertykalnych będzie napawało Ciebie dumą.

Napisała dla nas:
Beata Markunas
@introwertyczkazpasja

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Najwięcej głosów
Najnowszy Najstarszy
Wbudowane informacje zwrotne
Zobacz wszystkie komentarze
Bożena
30 listopada 2022 18:33

Również jestem introwertyczką, zauważyłam też, że nas jest zdecydowanie mniej niż ekstrawertyków. Ludzie rzadko zastanawiają się jakim kto jest typem, a nas – introwertyków – traktują jak dziwaków, bo jak można nie lubić imprezowania, bycia w grupie, paplania z byle kim o niczym. Aktualnie znam jedną introwertyczkę, ale ta jest na etapie wypierania swojej natury.